Podczas letniego stażu trafiłem do firmy, którą zawsze uważałem za wymarzone miejsce pracy. Byłem pełen zapału i gotów, by się wykazać. Zostałem przydzielony do opiekuna — jak się szybko okazało, zapalonego fana gier mobilnych. I to nie byle jakiego! Moje główne „służbowe” zadanie przez kolejne tygodnie polegało na przechodzeniu poziomów w grach, z którymi on sam nie mógł sobie poradzić. Jasno mi zakomunikował, że jeśli chcę pozytywnie zaliczyć praktyki, muszę pokonać te levele. Serio.
